Wyspa dom

Wyspa dom:

Jak zwykle wstałam rano. Dzień jak dzień. Mama krząta się po domu, kot leniwie wyleguje się w promieniach słońca na parapecie, brat usiłuje podłączyć się do Internetu i bardzo się denerwuje, że nie ma zasięgu. Tata jak zwykle przygotowuje się pospiesznie do pracy: zbiera dokumenty do teczki, kawa, krawat. Myślę sobie: zaraz, zaraz coś jest nie tak. Coś tu za cicho. Nie słyszę upierdliwej sąsiadki, która cały czas narzeka na hałas. Za oknem nie ma już domu z naprzeciwka. Drzewa, które każdego dnia witało mnie cichym szelestem liści. Drogi, którą codziennie przechodziłam. Gdzie tylko spojrzę tam morze. Wyspa kiwa się powoli raz w lewo, raz w prawo. W lewo i w prawo.

– Mamo! Mamo! Dlaczego jesteśmy sami na morzu? Nie, to nie może być prawda. Mamo! Powiedz, że to zły sen. Odpowiedz! To jakiś żart? Mamy 1 kwietnia?

Brat choć tu szybko! Już wiem dlaczego nie ma Internetu! A komputer ma jeszcze pełną baterie, dlatego działa. Brat, brat!

Jak zwykle nikt mnie nie chce słuchać, znowu jestem sama. Przecież jest jeszcze tato.

Tato! Gdzie się tak śpieszysz? Przecież po za nami nie ma nic. Tylko morze. Tatooo! Dlaczego mnie nie słuchasz?!

Nie, to musi być sen!  Wszystkich zalało, wszyscy zatonęli? To nie możliwe. To nie może być prawda. Skoro wszyscy zginęli, to zostaliśmy sami. Nie ma nikogo po za nami. Wyspa, my, dom. To musi być jakiś żart. Pomocy! Ratunku! Niech mi ktoś pomoże!